sobota, 9 stycznia 2010

~33~

Tak, tak. Ostatnio Amelka nieźle nas wszystkich wystraszyła. Wczoraj cały dzień na nogach. Musiałam jechać do Katowic do kliniki okulistycznej po zaświadczenie o cesarskie cięcie. Nastałam się w kolejkach jak nie wiem! Mimo, że w ciąży, to ludzie są tak okrutni, że nawet nie chcieli mnie przepuścić. Na karcie miła pani z rejestracji nakleiła mi naklejkę "Ciąża", a żaden lekarz się nie zainteresował, i nie wyczytał mnie jako pierwszej. Po długim czekaniu na przyjęcie przez pielęgniarkę i zwykłe zbadanie oczu, zdenerwowałam się i weszłam bez kolejki, mówiąc, że jestem w ciąży, i źle się czuję. Naprawdę już źle się czułam. Strasznie bolał mnie brzuch, twardniał i ciągnął ku ziemi. No i w tedy jak grom z jasnego nieba przyjęła mnie od razu. Do okulisty też musiałam się wepchnąć siłą, że tak powiem, ale mniejsza z tym. Po 5-ciu godzinach w klinice z zaświadczeniem w ręku jechaliśmy do domu. Jechaliśmy, bo był ze mną Ł i mój tata. Stanęliśmy na stacji benzynowej, bym mogła się załatwić, a tam zauważyłam, że zamiast moczu, to leci mi krew! Wystraszona, patrzę na majtki, ale na majtkach, ani śladu jakiejkolwiek wydzieliny.. O co chodzi? - myślałam. Wystraszona dzwonie do mojego ginekologa, i mówię mu, jak mnie brzuch boli, i o dziwnych siuśkach. A lekarz do mnie "No to chyba będziemy rodzić". Pojechaliśmy czym prędzej do mojego lekarza do szpitala. Narobiłam szumu jak nie wiem, w końcu to dopiero 7-my miesiąc. Nie zamierzałam jeszcze rodzić. Jakieś dziwne paski umieszczono mi na brzuchu, kazano leżeć na lewym boku i za każdym poruszeniem się dziecka wciskać czerwony guzik.. Nie wiem o co chodziło, ale jak lekarz spojrzał na to po 15-stu minutach powiedział "Skurczy nie ma to nie wywołujemy". Ja oczy jak 5 złotych, pytam się "O co chodzi?", a on "Jeszcze nie rodzisz". Ucieszyłam się jak nie wiem. Zbadał mi całe podwozie, no i jak się okazało wszystko jest w porządku. Na bóle dostałam no-spę, i mam dodatkowo furaginum brać. Niby z przemęczenia to wszystko. Mam leżeć w łóżku i się nie przemęczać. Na dodatek jutro mam wizytę. Zobaczymy co i jak ;-)

PS. Przepraszam, że nie odwiedzam Was, ale za 2 tygodnie mam ślub, i te wszystkie przygotowania, przymiarki, wszystko daje mi w kość. Mam nadzieję, że po świętach i po ślubie będę bardziej aktywna internetowo.

Pozdrawiam!

0 komentarze:

Prześlij komentarz