poniedziałek, 30 listopada 2009

~29~

Witam. Przepraszam, że ostatnio w ogóle nie bywam na blogu, ale niestety nie mam chwilowo internetu. Popsuł mi się modem z orange, i czekam na nowy.. Przez jeszcze jeden tydzień mogę nie mieć internetu... Tak się wkurzyłam, że nie wiem.. A teraz krótko nadaję od ojca z kompa. Aha, dostałam dzisiaj 280zł chorobowego! Szok! Ciekawe za ile mi przyślą 3tys :)


Lecę, Pozdrawiam!

niedziela, 22 listopada 2009

~28~

Witam miałam się odezwać, co do tego wózka, który mi się bardzo podoba.
A więc jest on firmy Espiro model vector 4 air. Weszłam sobie na jakieś forum i czytałam opinie na temat tego wózka.. są różne. Większość dziewczyn mówi, że fajnny bo lekki, ale podobno stelaż nie stabilny, rączka się telepie.. Nie wiem już sama. Wiele zarzutów było. Myślałam też o x landerze 2008, ale też różne opinie. Na tą chwilę nie wiem jaki chce wózek. Moja mama mówi, że najlepiej kupować w TAKO. Bo nawet po 4 latach jak się coś popsuje, mimo, że gwarancji już nie ma, pojedzie się do producenta, i za darmo naprawią, wózki są nie do zdarcia, tylko najgorsza jest waga...

Pozdrawiam!

czwartek, 19 listopada 2009

~27~

Hejo wszystkim :)
Byłam dzisiaj na tej glukozie... Miałam cytrynkę w torebce, ale zapomniałam o niej, he he, a tą glukozę wypiłam za jednym zamachem, i aż tak bardzo nie poczułam, tego ohydnego smaku. Amelka sobie teraz smacznie śpi, nie dokucza mamusi, chyba, że mamusia zje coś słodkiego, ale po tej dawce cukru dzisiaj rano, byłam tak odurzona, jak gdybym jakieś narkotyki brała! Kręciło mi się w głowie, słabo mi było.. jeszcze Amelka jak na złość zaczęła kopać... Na dzisiaj mam już dosyć słodyczy.. Jedynie jabłko pyszniutkie, mięciutkie sobie zjem. Jak się okazało ten folder z tymi wózkami będę miała dopiero jutro, bo rano jadę po wyniki badań, a później się z mamą na mieście umówiłam i mi je poda. Aha, a poza tym mam zamiar nagrać filmik pt. "Nasza córcia - upragnione kopniaczki", ale nie wiem czy uda mi się nakręcić, w ciszy, spokoju, bez chichotów szczęścia podekscytowanej młodej kobiety.

środa, 18 listopada 2009

~26~

Jeździłam dzisiaj po południu z moją mamą za łóżeczkami, wózkami, i takimi pierdółkami ;)
Znalazłam w Częstochowie kilka sklepów, gdzie naprawdę mają fajne ceny! Znalazłam łóżeczko, które jest dla mnie idealne! za 270zł! Nazywa się RADEK, ma żłobiony księżyc, i takie małe gwiazdki z tyłu..tzn no, nie wiem jak to opisać!  
Tak spodobało mi się to łóżeczko, że chyba nie odpuszczę :)
A poza tym materac kokos, pianka, gryka znalazłam za 60zł! Nie wiedziałam, że taki tani się znajdzie w sklepie normalnie. Wybrałam już sobie nawet przewijak z taką żyrafą ogromną ;)
A co do wózków to się naoglądałam dzisiaj ich co nie miara.. Najeździłam się nimi, tak, że starczy mi już do porodu. Spodobał mi się taki jeden, jaskrawo-zielony, nie pamiętam jaka firma, mam nazwę w katalogu, ale zostawiłam ją u mamy w samochodzie... Jutro może odbiorę od mamy te foldery, i powiem Wam jak się nazywa... Jest strasznie kompaktowy! Gondolkę ma taką malutką, że szok! Bez problemu zmieszczę się z nim w windzie, i do tego jakieś dwie osoby wejdą! Duży kosz na zakupy.. i wgl. Aha no i jako jedyny z tych które oglądałam zamiast torby miał plecak ;P 4-kołowy, koła duże pompowane. No, chyba się w nim zakochałam. Kurka szkoda, że zapomniałam nazwy tego wózeczka.. No i kosztował coś ok 1 000zł, ale mam zamiar tyle przeznaczyć na dobry wózek ;) Tzn moja mama będzie płacić, nie ja.  Mają niezłe ceny i ogromny wybór w wózkach, łóżeczkach, pościelach, zabawkach, stoliczkach, i tym podobne.. ehh, ale się napisałam. Próbowałam znaleźć ten wózek, który mi się spodobał na fotkach, ale nie ma go ;( Więc pokaże,Wam go dopiero jak będę miała folder.


Pa ;* :*

~25~

Witam! Dzisiaj budzę się na badania, o 6.30, otwieram oczy... coś się we mnie rozpycha..chwila zastanowienia... I głośny okrzyk radości "Skarbie Amelia kopie!" Czułam tak mocno te kopniaki, no i widziałam jak faluje brzuch! Ł jak tylko poczuł pierwszego kopniaka, to tak się cieszył jak małe dziecko! Już obdzwonił wszystkich znajomych, żeby się tylko pochwalić, że poczuł w końcu upragniony mocny kopniak swojej córeczki :)

Co do badań, to miałam tylko pobraną dzisiaj krew, no i mocz oddałam. Jutro mam się stawić na 8.00 bez jedzenia, bez picia, nie wiem jak wytrzymam bez wypicia ok 0,5l wody niegazowanej zaraz po otworzeniu oczu, no, ale trzeba jakoś będzie to przeżyć. Muszę sobie kupić tą cytrynkę ;)

Odezwę się niebawem :D

wtorek, 17 listopada 2009

~24~

 Dzisiaj jak zwykle, po obiadku, i gdy mój Ł wyszedł do pracy, położyłam się do łożeczka, włączyłam CN i oglądałam bajeczki, hehe. No i mi się troszku przysnęło..
Odwiedził mnie mój młodszy, o 6 lat brat, Michał. Chciał, żebym mu pomogła nauczyć się cyfr niemieckich, od 1 do 10. Ja, jako, że jestem dobra z niemieckiego, to cała rodzina, mimo, że mój ojciec jest Niemcem, ale się tego wyrzeka, zwraca się do mnie, jeżeli chodzi o ten język. (Mój tata mimo, że umie niemiecki, to nic nie powie w tym języku). A, że ja jestem samoukiem, to sama się wprawiłam. Tak samo się nauczyłam grać na gitarze xD. No, wróćmy do Michała. Siedziałam z  nim ponad godzinę nad dziesięcioma cyframi, i próbowałam mu pomóc  się nauczyć, ale ten, ma umysł zamknięty jeśli chodzi o dykcję w niemieckim. Mówię mu twardo.. A ten mi angielszczyzną zajeżdża. I eins, zwei, drei, vier, fuenf, sechs, sieben, acht, neun, zehn musiałam mu wypisać dużymi literami na kartce, a w nawiasach obok jak się wymawia, bo nie wiem skąd, ale przy zwei i drei zawinęło mu się 'n' i zamiast zwei i drei było zwajn i drajn.. haha, śmiechu było co nie miara, i nerwów. Aż mnie gardło bolało. W końcu jak mu napisałam na kartce dokładnie, to usiadł w spokoju i czytał do póki się nie nauczył, a ja w tym czasie rozwiązywałam mu ćwiczenia, które miał zadane, przez ostatnie dwa tygodnie, he he, nie powiem, bo robię to za każdym razem, a później mu rozpisuje jak dokładnie się to robi. Mój brat jest wzrokowcem, więc musi wszystko widzieć, bo jak mu się ustnie wytłumaczy, to lipa. Aha, ostatnio mu zrobiłam moim pismem 20 stron ćwiczeń, a jego nauczycielka się w ogóle nie skapnęła, że to nie jego pismo, i dostał 5. Tak mi dziękował, że zabrał mnie na lody xP.
W sobotę byłam z rodzicami i bratem na mszy na Jasnej Górze z okazji ich 20-stej rocznicy ślubu. Nie dość, że ksiądz się pomotał, i źle przeczytał Nasze nazwisko, to połowa zaproszonych ludzi, nie wiedziała o kogo chodzi.. he, he. Później poszliśmy do Connsonni na desery lodowe. Pośmialiśmy się, pogadaliśmy. Zauważyłam, że mój tata już bardziej zaakceptował, że jestem kobietą w ciąży, a nie jego małą córeczką, oczkiem w głowie.
Na jutro mam badania. Muszę wstać o 7.oo rano.. Jak ja tego nie lubię.. No i będę piła tą ohydną glukozę.. feeeeee.
Brzuś mi coś ostatnio dziwnie twardnieje. No i Amelka jest mało aktywna w ciągu dnia. Mam nadzieje, że w nocy gdy śpię baraszkuje, ale mam co do tego pewne obawy, dziwne myśli chodzą mi po głowie. Boję się teraz wszystkiego, po ostatniej stracie znajomej forumowiczki na babyboom.. Straciła swoje maleństwo w 23 tygodniu i 4 dniu. Współczuję jej bardzo, i od tej pory będę pilnować bóli nie bóli, i nie będę lekceważyć niczego.
Znalazłam baterie do aparatu, i tak myślę, że po odprężającej kąpieli, która za chwilę się odbędzie, po robie sobie ładne zdjęcia :)

No i oczywiście wrzucę je do albumu!

pa ;**

sobota, 14 listopada 2009

~23~

No, pokażę Wam jak wyglądamy z Amelką :

1) Brzuś z góry - fotka trochę rozmazana, ale widać jaki jest krzywy.
 

2) Brzuś z boczku w ubranku
 
Uff widać moje prawie uschnięte kwiatki ;P
3) No, i brzuś bez ubranka..
 

Jeszcze troszkę i mój pępek choć jest trochę oporny wyskoczy na zewnątrz!

~22~

Nie było mnie kilka dni.. Nie miałam ochoty i nastroju pisać.. Mój Ł pracuje teraz po 16 godzin dziennie. Przerzucili go na monitoring, i jest katastrofa.. cały dzień sama, ale na szczęście kolejny dzień mamy cały dla siebie. 
28 października minęła 20-sta rocznica ślubu moich rodziców i z braku czasu moja mama zamówiła mszę na Jasnej Górze na dzisiaj. Chciałabym iść na nią z Ł, no, ale pracuje.. Najpierw msza, a później do restauracji z rodzicami, na jakiś obiadek,  i potem do domku.
Oparzenie na łydce paskudnie się babrze.. Smaruję kremem nivea, na początku pomogła, a gdy ta oparzona skórka zaczęła pękać i schodzić, strasznie się ślimaczy.. Nie chcę eksperymentować, ale kiedyś od zwykłych zadrapań robiły mi się ropniaki, i mam taką maść na to, tylko, że nie mam ulotki i nie wiem czy mogłabym używać tego.. Mama mówi, żebym przemywała to solą fizjologiczną i na to od razu nivejką smarować.. I na to gazik i przykleić, żeby mi się o ciuchy nie ocierało, i żeby czasem od tej ropy spodnie, albo rajstopy nie przykleiły  do rany.

Amelia ostatnio mało aktywna jest, a brzuch jest coraz większą piłką. We wtorek pojechałam do Auchan i tam umówiłam się z moim Ł, bo musieliśmy zakupy zrobić, no i miałam kurtkę rozpiętą.. Ł jak zobaczył mój brzuch, to wybałuszył oczy jak 5 złotych, i stoi i się patrzy! A później przez cały Auchan paradował z głową do góry, dumny jak paw, że to jego brzuch i jego dzidzia :)

W środę Ł cały dzień przesiedział przed simkami i budował mi domki, bo stwierdził, że ja nie mam talentu do budowania. Pościągał mi z neta różne dodatki, jakieś nowe miasto-wieś, ciuchy, meble i różne inne pierdółki, a co najlepsze, że z tymi dodatkami, gra jest jeszcze ciekawsza! Nawet mod na cenzurę i że nastolatki mogą zachodzić w ciążę i brać ślub, he he. A, że mam nowe dodatki, to ciągle siedzę i gram. Póki jeszcze mam czas na to, to go wykorzystuję, bo za 3 miesiące nie będzie go..

Lecę, bo się spóźnię na mszę.

Pa ;*

wtorek, 10 listopada 2009

~21~

Dzisiaj cały dzień zamierzałam przesiedzieć w domu, na blogu, na forum.. ogólnie na internecie.. A tu co? Mama zadzwoniła, że tata musi jakiś list wysłać w sensie e-mail, ale sam nie umie sobie poradzić.. No i oczywiście pomyślałam sobie, że w tę brzydką pogodę nie będę się sama tachać z Częstochowy z błeszna do Rędzin.. Komu by się chciało, więc namówiłam mojego tatę, że jak chce mojej pomocy, to ma po mnie przyjechać.. I umówiłam się z nim o 14 pod moim blokiem.. Od razu załapę się na pyszny obaidek mamuni :) Dzisiaj jadę zapłacić za szkołę, więc przy okazji wezmę sobie plan zajęć mojej grupy.. mam nadzieję, że ze wszystkim nadąże.. Ł obudził mnie dzisiaj o 8 rano! A ja uwielbiam sobie pospać do conajmniej 12.00, a tu taka pobudka.. A chciał tylko, żebym mu zrobiła kanapki do pracy.. Zauważyłam jeden rozstęp na brzuszku.. A smaruje się kremem nawilżającym Johnson's.. Słyszałam, że dobre jest smarowanie oliwką, ale sama nie wiem. Tak samo jak podobno działa prysznic, i raz puszczasz ciepły strumień wody, raz zimny.. I tak na zmiane, kończąc zimnym strumieniem.. Sama nie wiem już w co mam wierzyć.. Najgorsze jest to, że nie mam zamontowanego prysznica, więc nici z tej rady.. hehe.. W niedziele wieczorem Ł poprosił mnie, żebym mu wyprasowała koszulę do pracy.. Wyprasowałam mu, i na dodatek się paskudnie oparzyłam w łydkę od wewnętrznej strony.. Mam paskudny ślad w kształcie prostokątnego trójkąta.. A mój Ł się ze mnie śmiał..Zamiast mi podmuchać, polać zimną wodą, to się śmiał.. (Aha, prasowałam na podłodze, bo deska do prasowania, nie wiadomo jakim cudem, pękła mi na pół, a cały stelaż był tak rozklekotany, że musiałam ją wyrzucić). Wszystkie zaproszenia na ślub już rozdane.. uff.. Fryzjerkę już mam załatwioną, tylko jeszcze muszę znaleźć kogoś kto między świętami zrobi mi żelowe paznokcie i ślubny manicure.. Bo jak nie znajdę to sama będę się bawić żelem i lampą ;P Tylko, że jak sama sobie robię to krzywe wychodzą;/

     


Lecę..

Pa!

niedziela, 8 listopada 2009

~20~

Ja tak na chwilkę teraz.. Już wiem, co mnie ostatnio doprowadzało do tych łez.. Chodziło o to, że podejrzewałam, że w tym miesiącu nie wyrobie się z opłatami i wgl, ale wszystko już dobrze poszło.. Pozapłacane wszystko, mama mi pomogła... Właśnie za chwilkę jadę do sklepu mamy, obiecałam jej, że dzisiaj postoję w sklepie 3 godzinki, od 14 do 17.. Zarobię sobie chociaż jakieś 50zł, a przy okazji zrobię darmowe zakupy.. heh.  Doszłam do wniosku, że nie uda mi się przed ciążą załatwić 3kl LO.. Jestem na 5tym semestrze LO, czyli po polskiemu 1szym semestrze 3 kl, ale zalegam z opłatami za szkołę, a poza tym od września się tam nie pojawiłam, bo nie mam ani czasu, ani ochoty.. Więc chyba jednak LO skończę po narodzinach Amelki...

Lecę, muszę się jeszcze uszykować..

Aha, ostatnio z nudów zaczęłam znowu grać w The Sims 3... Hehe, i ta gra na nowo mnie wciągnęła.. Nie wiem co takiego jest w tej grze.. Może, to, że każdy sim jest jak człowiek, ma swoje cechy, swój charakterek.. Swoje humorki.. Nawet o simkę w ciąży trzeba dbać! Bo jak nie, to dziecko, będzie miało nieciekawe cechy, a jak o nia zadbasz, to możesz sama wybrać te cechy!

No, Pa!

czwartek, 5 listopada 2009

~19~

Wczoraj o 13.15 miałam wizytę u mojego pana doktora w Naszej Przychodni Kolejowej.. Dowiedziałam się, że wszystko jest bardzo dobrze.. Jeszcze tylko mam nowe witaminki Feminatal +DHA, no i kilka badań muszę zrobić.. morfologię, test tolerancji glukozy, no i badanie moczu.. Kolejną wizytę mam 25.11.09..

Wczoraj miałam dziwny dzień.. Z byle powodu płakałam.. Na szczęście mam przy sobie Ł, który cały czas mnie pociesza, przytula, całuje itd...

No, a ja tak jak Kffiatek   kupiłam sobie wczoraj czapkę.. taką jak rastamani mają na dredy, tylko, że w fioletowym kolorze, rękawiczki fioletowe i tylko szalik muszę kupić.. Bo mam fioletową arafatkę, ale zmarznę w niej..



Przepraszam, że dzisiejsza notka taka bez ładu i składu, ale nie mam humoru jakoś dzisiaj...

Pozdrawiam! (odezwę się później, jak mi przejdzie)

wtorek, 3 listopada 2009

~18~

Jutro już wizyta.. Ciekawe, kiedy będę miała usg? Może jakoś w przyszłym miesiącu, ale wydaje mi się, że dopiero po 30stym tygodniu..

Byłam wczoraj w przychodni, ale położna powiedziała mi, że zwolnienie lekarz może mi wypisać na wizycie.. Więc już się nie martwię, że mnie cofną..

Kłopotów się narobiło teraz, zus robi problemy z chorobowym, okazało się, że moja mama ma im wysłać zaświadczenie od lekarza z dnia zarejestrowania mnie jako pracownika, moja mama nie wiedziała o tym, że musi być jakiekolwiek zaświadczenie! Pracowałam wcześniej, ale można powiedzieć, że na czarno, bo pół roku w żabce, bez żadnego zarejestrowania, nawet nie potrzebowałam żadnego zaświadczenia, że jestem zdolna do pracy.. No i teraz trzeba myśleć i kombinować jak to zrobić.. Ale niedawno dzwoniła moja mama, i mówiła, że wszystko załatwione, i papiery zostały wysłane.. Jak się do niczego nie doczepią, to dostanę jakieś pieniążki.. Jak się doczepią, to lipa. Ostatnie 2 miesiące odkąd jestem na zwolnieniu, z moim Ł żyjemy tylko z jego wypłaty, która jest bardzooo krucha.. 1300zł miesięcznie, opłacić mieszkanie, rachunki, no i przeżyć do końca miesiąca.. Jakoś się udawało, ale w tym miesiącu będzie źle.. Powinnam już dostać pieniążki z sierpnia, gdzie byłam tydzień na l4 od pediatry, bo przeziębiłam się.. Liczę na jakieś 300zł, a poza tym za październik też powinnam pieniążki dostać.. Jeżeli się nie doczepią.. Muszę szkołę opłacić, a nie mam z czego! Nie chcę bawić się w kredyty, bo później się z żadnego nie wyplączę, bo wezmę jeden, potem drugi, i do płacenia będzie dużo. A co do tych telefonów co chcieliśmy wziąć na raty... Nawet pralki jakbyśmy chcieli byśmy nie dostali.. Ale, mam nadzieję, że z pieniążków, które zbierzemy ze ślubu kupimy sobie pralkę automatyczną, bo w tej chwili mamy taką zwykłą Deawoo.. zobaczcie sobie.. Pranie 15min, płukanie 15min, wirowanie 15 min.. Jeszcze co lepsze, wodę ciepłą do prania, trzeba wlać, wodę do płukania trzeba wlać.. Przy tej pralce traci się tyle wody, więcej niż 2 kąpiele dorosłych osób, jeszcze nie mamy prysznica, więc też drogo.. A wyobraźcie sobie jak mam więcej prania.. Do tej pralki, jak chcę wyprać spodnie, kilka swetrów no i może jakieś 2 bluzy, to muszę na raty prać.. 2 pary spodni, no i 1 bluza.. To wszystko, bo więcej nie uciągnie, a o wirowaniu nie mówię.. (trzeba wszystko pojedyńczo, bo jak za dużo włożę do wirowania, to tak wali, że łożysko może pójść.. Rodzice próbują nam pomóc najlepiej jak mogą.. Ale długo tak nie pociągniemy..

Dobra kończę z moimi smutami, mój Ł już drzemie, zmęczony po pracy, a ja siedzę i piszę;P

Do napisania!

poniedziałek, 2 listopada 2009

~17~

Witam Was w ten piękny poniedziałek!

Wczoraj było tak strasznie zimno, że cała zmarzłam.. brrt.. Po podróżach po cmentarzach, pojechaliśmy z Ł na pyszny obiadek do moich rodziców ;)  Obejrzeliśmy sobie z nimi film "Kochaj i Tańcz", i pojechaliśmy z Ł do jego mamy... No i do domku trafiliśmy na 22 :)

Po odprężającej kąpieli, jak się walnęłam na wyrku, to mała dała nam o sobie znać! Tak się rozpychała, i rozpychała! Ułożyła się po prawej stronie brzusia, przy pępku, czuć ją było dokładnie pod dłonią.. Napewno jest większa, niż przewidywane 25cm, na ten wiek ciąży.. Czułam i widziałam! Jak się pręży pod skórą brzucha, nawet kopniaki widać już było.. Ł się cieszył jak małe dziecko! Dotykał ją, mówił do niej, by kopnęła, a ta jak na zawołanie kopała! I to w tym akurat miejscu, w którym dotknął! hehe. Ale już całkiem inaczej odczuwam kopniaczki.. No i są coraz mocniejsze.. Ehh, a tak długo się nie mogłam doczekać, by poczuć pod dłonią kopniaka, no i go zobaczyć na brzuchu!


Dobra lecę, muszę jechać do lekarza, po zwolnienie.. Mam nadzieję, że mi wypiszę, bo wizytę mam dopiero w środę, a zwolnienie skończyło mi się w sobotę.. Ehh.. A tak mi się nie chcę dzisiaj ruszać z domku...

Papa :*