środa, 28 lipca 2010

~53~

Witam! Przepraszam, że tak rzadko do Was zaglądam, ale w ogóle nie mam czasu. Ostatnio ciągle pomagam mojej mamie w sklepie spożywczym, bo dała ekspedientce urlop, a ja za nią stoję. Zmęczona jestem jak nie wiem. 


U Amelki wszystko w jak najlepszym porządeczku :-) Bawi się i cieszy. Już siedzi ale tylko jak się czegoś trzyma! 


Zamówiłam sobie ostatnio z allegro zestaw do robienia kolczyków, gdzieś ostatnio mam taką wenę, że ciągle coś zaplatam i wgl, więc mama mi zaproponowała, bym zaczęła kręcic kolczyki, a więc oczywiście, że moje prace będę wklejac :-) na bloga. póki co czekam na paczkę, powinna już dzisiaj przyjśc.



Pozdrawiam!

środa, 14 lipca 2010

~52~

Hej!


Miałam napisać, co i jak po zabiegu, ale nie miałam czasu, dzisiaj znalazłam chwilkę to poklikam ;)


Na 8.30 we wtorek zajechaliśmy do szpitala, chwilkę potrwało, zanim dostaliśmy się na oddział. Amelka była cały czas niespokojna, bo głodna. O 10 przyszła po nią pielęgniarka na zabieg. Amelkę przyprowadzili jakieś pół godziny później, nie pamiętam, byłam zbyt przejęta. No cóż, nie powiem, bardzo ładnie ją zszyli. Całkowicie to wycięli, ma małe rozcięcie wzdłuż policzka, ok 2cm. Niestety musiałam się prosić pół godziny o środek przeciwbólowy, bo jak się obudziła to strasznie płakała. No i następne 2 godziny prosiłam się o kroplówkę z glukozą, co niestety panie pielęgniarki w ogóle się nie przejęły, że dziecko z głodu niemalże krzyczy.. Ciągle mnie odsyłały, i mówiły, że zaraz przyniosą. Na moje nieszczęście nie było ani jednego lekarza na oddziale, wszyscy na bloku operacyjnym. Ale gdy jakiś wyszedł złapałam go i powiedziałam mu co i jak, nie zdążyłam dojść na salę, a już kroplówka do dziecka biegła. Wypuścili nas o 17 do domku, a w domku spokój jak nie wiem :)


W poniedziałek miała mała ściągane szwy, i ani razu nie zapłakała! Zuch dZiewczyna..


Pozdrawiam!

poniedziałek, 12 lipca 2010

~51~

Kurka nie mogę wkleić notki z notatnika, a nie mam w tej chwili czasu by pisać nową.... Przepiszę ją jak wrócę z pracy! 


Pa!

poniedziałek, 5 lipca 2010

~50~

Hej!


Jutro Amelka ma zabieg, a ja pakuję nas i płaczę, boję się.. CHOLERNIE SIĘ BOJĘ! Boję się, że to rozbabżą, sami nie wiedzą co to jest, a jak tylko pogorszą? Co wtedy będzie? Zostanie jej taki okropny parch na twarzy?! Wiem, nie ma co się martwić, są matki, które mają gorsze problemy... Ale ja się boję.



Ps. Przepraszam, że tak bez składu.

niedziela, 4 lipca 2010

~49~

Hej Wam!

Za namową wieloletniej przyjaciółki, również matki 4miesięcznego niemowlęcia, ściągnęłam sobie książkę pt.:"Uśnij wreszcie", która miała mi pomóc w samodzielnym zasypianiu Amelki. Powiem szczerze, że po pierwszym rozdziale książka mi się znudziła. Postanowiłam, że dam małej czas, i jak sama będzie chciała usnąć, bez niezbędnego bujania, bawienia, kołysania, to wtedy spróbuję. Jednak po kilku tygodniach po ściągnięciu tej książki, czyli dzisiaj, stwierdziłam, że spróbuję ją  namówić do uśnięcia samodzielnego "po mojemu". Po cieplutkiej kąpieli, masażu i jedzonku, potuliłam, wycałowałam Amelkę no i pośpiewałam. Gdy już jej powieczki zrobiły się lekko czerwone od znużenia, położyłam ją na boczku, w łóżeczku, przytuliłam do niej pieluszkę tetrową, powtykałam w każdą "dziurę" maskotki, grzechotki itd., i na chwilę wyszłam z pokoju. Amelka nie płakała, poprzekręcała się na boczki, chwilkę później, ok 3 min po moim "wyjściu", wróciłam, usiadłam koło łóżeczka, złapałam ją za rączkę, i zaczęłam cichutko nucić kołysankę "Bajka Iskierki". Powierciła się troszeczkę, i usnęła snem twardym jak kamień! Jestem pod wrażeniem! Jestem bardzo dumna z mojej księżniczki! 

~:~

Teraz troszkę z innej beczki. Jak wiecie, we wtorek jadę z Amelką do szpitala, na oczyszczenie tek ogromnej krosty na policzku. Jednakże Amelka jest przeziębiona. Ciągle wodnisto kicha! Pluję sobie w brodę, bo ją pewnie zaraziłam. W piątek mnie złapało, ale na szczęście już mi przeszło. Dałam Amelce Pulneo, i zapsikałam nosek Nasivin soft i wysmarowałam ją maścią majerankową, oraz podałam paracetamol w czopku, bo wydawało mi się, że ma gorączkę. Mam nadzieję, że przejdzie, bo znowu jak mam czekać kilka tygodni na kolejny termin, to aż krew mnie zalewa. Aha, zapomniałam dodać, że takie same zalecenia, co do leczenia miałam 3 tygodnie temu, kiedy Amelka była również przeziębiona. Jutro idę do pani doktor, niech zbada malutką, i mi powie, czy mogę jechać na ten zabieg czy nie. Z tego co wiem, jak będzie miała tylko katar, to mogę, ale wolę porady specjalisty, niż żebym musiała, ze szpitala wracać!


Pozdrawiam!

~49~

Hej Wam!

Za namową wieloletniej przyjaciółki, również matki 4miesięcznego niemowlęcia, ściągnęłam sobie książkę pt.:"Uśnij wreszcie", która miała mi pomóc w samodzielnym zasypianiu Amelki. Powiem szczerze, że po pierwszym rozdziale książka mi się znudziła. Postanowiłam, że dam małej czas, i jak sama będzie chciała usnąć, bez niezbędnego bujania, bawienia, kołysania, to wtedy spróbuję. Jednak po kilku tygodniach po ściągnięciu tej książki, czyli dzisiaj, stwierdziłam, że spróbuję ją  namówić do uśnięcia samodzielnego "po mojemu". Po cieplutkiej kąpieli, masażu i jedzonku, potuliłam, wycałowałam Amelkę no i pośpiewałam. Gdy już jej powieczki zrobiły się lekko czerwone od znużenia, położyłam ją na boczku, w łóżeczku, przytuliłam do niej pieluszkę tetrową, powtykałam w każdą "dziurę" maskotki, grzechotki itd., i na chwilę wyszłam z pokoju. Amelka nie płakała, poprzekręcała się na boczki, chwilkę później, ok 3 min po moim "wyjściu", wróciłam, usiadłam koło łóżeczka, złapałam ją za rączkę, i zaczęłam cichutko nucić kołysankę "Bajka Iskierki". Powierciła się troszeczkę, i usnęła snem twardym jak kamień! Jestem pod wrażeniem! Jestem bardzo dumna z mojej księżniczki! 

~:~

Teraz troszkę z innej beczki. Jak wiecie, we wtorek jadę z Amelką do szpitala, na oczyszczenie tek ogromnej krosty na policzku. Jednakże Amelka jest przeziębiona. Ciągle wodnisto kicha! Pluję sobie w brodę, bo ją pewnie zaraziłam. W piątek mnie złapało, ale na szczęście już mi przeszło. Dałam Amelce Pulneo, i zapsikałam nosek Nasivin soft i wysmarowałam ją maścią majerankową, oraz podałam paracetamol w czopku, bo wydawało mi się, że ma gorączkę. Mam nadzieję, że przejdzie, bo znowu jak mam czekać kilka tygodni na kolejny termin, to aż krew mnie zalewa. Aha, zapomniałam dodać, że takie same zalecenia, co do leczenia miałam 3 tygodnie temu, kiedy Amelka była również przeziębiona. Jutro idę do pani doktor, niech zbada malutką, i mi powie, czy mogę jechać na ten zabieg czy nie. Z tego co wiem, jak będzie miała tylko katar, to mogę, ale wolę porady specjalisty, niż żebym musiała, ze szpitala wracać!


Pozdrawiam!

~49~

Hej Wam!

Za namową wieloletniej przyjaciółki, również matki 4miesięcznego niemowlęcia, ściągnęłam sobie książkę pt.:"Uśnij wreszcie", która miała mi pomóc w samodzielnym zasypianiu Amelki. Powiem szczerze, że po pierwszym rozdziale książka mi się znudziła. Postanowiłam, że dam małej czas, i jak sama będzie chciała usnąć, bez niezbędnego bujania, bawienia, kołysania, to wtedy spróbuję. Jednak po kilku tygodniach po ściągnięciu tej książki, czyli dzisiaj, stwierdziłam, że spróbuję ją  namówić do uśnięcia samodzielnego "po mojemu". Po cieplutkiej kąpieli, masażu i jedzonku, potuliłam, wycałowałam Amelkę no i pośpiewałam. Gdy już jej powieczki zrobiły się lekko czerwone od znużenia, położyłam ją na boczku, w łóżeczku, przytuliłam do niej pieluszkę tetrową, powtykałam w każdą "dziurę" maskotki, grzechotki itd., i na chwilę wyszłam z pokoju. Amelka nie płakała, poprzekręcała się na boczki, chwilkę później, ok 3 min po moim "wyjściu", wróciłam, usiadłam koło łóżeczka, złapałam ją za rączkę, i zaczęłam cichutko nucić kołysankę "Bajka Iskierki". Powierciła się troszeczkę, i usnęła snem twardym jak kamień! Jestem pod wrażeniem! Jestem bardzo dumna z mojej księżniczki! 

~:~

Teraz troszkę z innej beczki. Jak wiecie, we wtorek jadę z Amelką do szpitala, na oczyszczenie tek ogromnej krosty na policzku. Jednakże Amelka jest przeziębiona. Ciągle wodnisto kicha! Pluję sobie w brodę, bo ją pewnie zaraziłam. W piątek mnie złapało, ale na szczęście już mi przeszło. Dałam Amelce Pulneo, i zapsikałam nosek Nasivin soft i wysmarowałam ją maścią majerankową, oraz podałam paracetamol w czopku, bo wydawało mi się, że ma gorączkę. Mam nadzieję, że przejdzie, bo znowu jak mam czekać kilka tygodni na kolejny termin, to aż krew mnie zalewa. Aha, zapomniałam dodać, że takie same zalecenia, co do leczenia miałam 3 tygodnie temu, kiedy Amelka była również przeziębiona. Jutro idę do pani doktor, niech zbada malutką, i mi powie, czy mogę jechać na ten zabieg czy nie. Z tego co wiem, jak będzie miała tylko katar, to mogę, ale wolę porady specjalisty, niż żebym musiała, ze szpitala wracać!


Pozdrawiam!