czwartek, 23 grudnia 2010

~65~

Wczoraj byłyśmy na wizycie u nefrologa... No i niestety, ale mamy zapalenie dróg moczowych i stan zapalny na wargach sromowych. 27 mam zrobić posiew moczu małej i włączyć lek, a 12 stycznia mamy kolejną wizytę. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze. We wtorek przebił się Amelce 6sty ząb! Prawa górna dwójka. A lewa już wychodzi.

Przygotowania do świąt trwają, każdy nie ma na nic czasu ;P Na szczęście Teściu dotarł szczęśliwie z Hiszpanii do Polski samochodem.


A więc...

Zdrowych, wesołych i radosnych świąt Drogie Mamusie, a dzieciaczkom życzę jak najwięcej zdrówka, i prezentów ;) Całusy!

piątek, 17 grudnia 2010

~64~

Sama stoję!
Posted by Picasa

~63~


Amelka jako hip-hopowiec ;)
Posted by Picasa

~62~

Katarku już nie ma, a kaszelek mija. 

Jutro jadę do szkoły zaliczać egzamin pisemny z j. polskiego, a w nd zaliczam czasowniki nie regularne z  niemca... Ehh lubię j. niemiecki, ale mi gdzieś to wszystko ciężko wchodzi... 

Ps. Karty do aparatu dalej nie mogę znaleźć..

czwartek, 16 grudnia 2010

~61~

Na szczęście Amelce wczoraj przeszło z brzuszkiem, ale niestety nocka była zaś nie za ciekawa... Przespała od 21 do 4 nad ranem, a później co usnęła, to i tak co pół godziny pobudka z płaczem... Prawdopodobnie mogą być to zęby, ale nie jestem pewna, bo wczoraj wieczorem Melka coś nie ciekawie wyglądała, dostała czopka przeciw zapalnego, ale dzisiaj obudziła się z katarem i kaszelkiem... A najgorsze jest to, że nie da sobie wyczyścić noska, awantura jest, że hej! Wyrywanie, drapanie, krzyki itepe... 

Apetyt ma jak nie wiem! Ciągle coś wcina! No i ogląda bajki.. hehe, nr 1 to Shrek. Ale jak na 10mscy waży 9kg, a nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale kiedyś usłyszałam,  że dziecko jak przybiera kg na msc to jest dobrze.. 

Wiecie co? Porobiłam małej fotki dzisiaj, bo chciałam je wrzucić na bloga, a tu się okazało, że nie mam karty do aparatu i nie mogę ich przenieść na kompa... Myślałam, że szlak mnie trafi... No cóż, jak ją znajdę to od razu wrzucę, bo dawno nie widzieliście Amelci, a się bardzo... oj bardzo zmieniła!


Cya ;*

środa, 15 grudnia 2010

~60~

Witam!

Dzisiaj u Nas nie za ciekawie, Amelkę od rana boli brzuch, i nie może się załatwić... Jest marudna, płaczliwa... Ciężko jest ją na chwilę czymkolwiek zabawić. Mam nadzieje, że do południa jej przejdzie, dałam jej czopek glicerynowy...


A tak poza tym... W środę mamy wizytę u nefrologa, bo na początku grudnia wykryto u Amelki Leukocyturię i zapalenie dróg moczowych, bardzo kiepsko wychodziły wyniki ogólne moczu... Leukocytów miała aż do 40! Jakieś drożdże się pojawiły, pasma śluzu... Po 5cio dniowym stosowaniu Bactrim wyniki się polepszyły, bo Leukocytów 0-1, i nic więcej! Mam nadzieję, że to jakieś przejściowe i będzie lepiej.. 


Na styczeń będziemy podcinać wędzidełko... och ile to dziecko musi przeżyć......


To chyba na tyle? No chyba tak..


Pa ;*



PS. Czy ktoś mi pomoże w przeniesieniu bloga? Nie wiem jak mam przenieść notki z tamtego... ;(

wtorek, 14 grudnia 2010

~59~

Hej! 

Widzę, że większość mamusiek uciekło z onetu, więc ja też postanowiłam nie być w tyle ;P 

Jak zwykle.... Długo mnie nie było! 

 Co u Amelki? Ma już 5 zębów, mówi : mama, tata, baba, didi, am, ić (pić). Nawet jakbym bardziej pomyślała, to może i więcej mówi, ale nie mam weny dzisiaj. Amelka jest bierną fanką Shreka, od jedynki do czwórki, ciągle ogląda....Jej ulubioną piosenką jest Bebe Lily - Halo dziadku. Już sama stoi, czworakuje, że hej, no i chodzi - jeżeli się ją trzyma za rączki...


A co u mnie? Nic ciekawego.... Uczę się, szukam pracy.... 



Lecę Was trochę poczytać!


Pa ;*

wtorek, 28 września 2010

~58~

Hej!

   Ojj długo tu nie zaglądałam...Hehe, mam nadzieję, że bić nie będziecie.

  Amelia nam rośnie jak na drożdżach! Jest już dużą panienką! Chodzi w chodaku, śmieje się, gada po swojemu, często mówi "mama", "am", "didi", "nie", ale jeszcze tata nie powiedziała. Ma już swoje humorki, jak coś się jej nie podoba to krzyczy "nie!",hehe. Jest bardzo energiczna i gadatliwa, jak podobno wszystkie Amelie. A śmieje się non stop! Mała laleczka! Nadal nie lubi przytulać się i być całowaną. Najlepiej jak przybija piątki, bawi się samochodzikami, ale nie powiem, bo błyskotki, biżuterię i torebki uwielbia! Gorzej ją ubrać w sukienkę.... O jejuś ile wtedy krzyku! Kiedyś M kupił jej kombinezon mechanika - taki pajac, to jej ulubiona pidżamka, heh.

   A co u mnie? Zapisałam się do szkoły, kończę LO. Powinnam być już na 4sem, ale kiedy byłam z zatruciem ciążowym w szpitalu, mój M pakował wszystkie moje książki i wywoził je do domu moich rodziców, no, a z tymi książkami był mój index - bo wcześniej ukończyłam w tej szkole 3sem. A teraz nie mogę go w ogóle znaleźć! No i z powrotem jestem na 3 semestrze. Ale przynajmniej będę na świeżo.

Lecę Was trochę poczytać, a napiszę do Was myślę, że w poniedziałek, będę miała więcej czasu.

Papa;*

środa, 11 sierpnia 2010

~57~

Hej! 

Nie wiem czy Wam już pisałam, ale Amelka od kilku tygodni mówiła 'MAA-MAA-MAA', jednak wczoraj w nocy, usłyszałam zdecydowane 'MAMA'. Wstałam i podeszłam do łóżeczka, bo myślałam, że mi się przyśniło, a ona znowu powiedziała 'MAMA'. Jestem taaakaaa dumna. A poza tym już Amelce prawa dolna jedynka wyszła. Teraz smacznie śpi. 


A tak w ogóle to zapraszam Was na mój hobbystyczny blog!

Mam nadzieję, że spodobają Wam się moje prace!


Cya!

sobota, 7 sierpnia 2010

~56~

Zapomniałam dopisac we wcześniejszym poscie, że chrzest Amelki odbędzie się 22 sierpnia! ;)

~55~

Oj strasznie się męczymy z tymi zębami, Amelka nie może spac po nocach i  w ogóle, płacze, krzyczy, a ja nie wiem jak jej pomóc, maśc bobodent nie działa! Przypomniałam sobie ostatnio o takich czopkach, które Amelka dostawała na kolke Viburcol N i powiem, Wam, że też można go stosowac na rosnące ząbki! Amelka przespała całą nockę po czopkach, ale jak się obudziła to była tak wygłodniała, że szok! heh. Teraz właśnie śpi, to piszę, a zaraz będę kręcic kolczyki ^.^ :3. A tak poza tym nic ciekawego się nie dzieje. Dobra lecę Was poodwiedzac!


Ps. Założyłam bloga, gdzie możecie oglądac moje prace!

http://kolczykomaniaa-anonimowej.blogspot.com


Zapraszam!!!

środa, 4 sierpnia 2010

~54~

Hej Wam!


Zgadnijcie co moja mama znalazła wczoraj u Amelki???

Nie wiecie?

ZĘBA!!!!!! Hah, już się wyrżnął, dolna lewa jedynka :) Jestem taaaka dumna! A nie marudziła w ogóle! A teraz smacznie śpi..


Czekam, aż mama postawi flachę :)

Dzisiaj znalazłam troszkę czasu i skręciłam 3 pary kolczyków, które już poszły w świat!

Pierwsze ze szkła cracle :

  

  

Drugie z koralików drewnianych :

  

Trzecie z hematytów :

  

Mam nadzieję, że się Wam podobają. Mnie osobiście najbardziej te pierwsze przypadły do gustu.. A Wam?


Pozdrawiam!

środa, 28 lipca 2010

~53~

Witam! Przepraszam, że tak rzadko do Was zaglądam, ale w ogóle nie mam czasu. Ostatnio ciągle pomagam mojej mamie w sklepie spożywczym, bo dała ekspedientce urlop, a ja za nią stoję. Zmęczona jestem jak nie wiem. 


U Amelki wszystko w jak najlepszym porządeczku :-) Bawi się i cieszy. Już siedzi ale tylko jak się czegoś trzyma! 


Zamówiłam sobie ostatnio z allegro zestaw do robienia kolczyków, gdzieś ostatnio mam taką wenę, że ciągle coś zaplatam i wgl, więc mama mi zaproponowała, bym zaczęła kręcic kolczyki, a więc oczywiście, że moje prace będę wklejac :-) na bloga. póki co czekam na paczkę, powinna już dzisiaj przyjśc.



Pozdrawiam!

środa, 14 lipca 2010

~52~

Hej!


Miałam napisać, co i jak po zabiegu, ale nie miałam czasu, dzisiaj znalazłam chwilkę to poklikam ;)


Na 8.30 we wtorek zajechaliśmy do szpitala, chwilkę potrwało, zanim dostaliśmy się na oddział. Amelka była cały czas niespokojna, bo głodna. O 10 przyszła po nią pielęgniarka na zabieg. Amelkę przyprowadzili jakieś pół godziny później, nie pamiętam, byłam zbyt przejęta. No cóż, nie powiem, bardzo ładnie ją zszyli. Całkowicie to wycięli, ma małe rozcięcie wzdłuż policzka, ok 2cm. Niestety musiałam się prosić pół godziny o środek przeciwbólowy, bo jak się obudziła to strasznie płakała. No i następne 2 godziny prosiłam się o kroplówkę z glukozą, co niestety panie pielęgniarki w ogóle się nie przejęły, że dziecko z głodu niemalże krzyczy.. Ciągle mnie odsyłały, i mówiły, że zaraz przyniosą. Na moje nieszczęście nie było ani jednego lekarza na oddziale, wszyscy na bloku operacyjnym. Ale gdy jakiś wyszedł złapałam go i powiedziałam mu co i jak, nie zdążyłam dojść na salę, a już kroplówka do dziecka biegła. Wypuścili nas o 17 do domku, a w domku spokój jak nie wiem :)


W poniedziałek miała mała ściągane szwy, i ani razu nie zapłakała! Zuch dZiewczyna..


Pozdrawiam!

poniedziałek, 12 lipca 2010

~51~

Kurka nie mogę wkleić notki z notatnika, a nie mam w tej chwili czasu by pisać nową.... Przepiszę ją jak wrócę z pracy! 


Pa!

poniedziałek, 5 lipca 2010

~50~

Hej!


Jutro Amelka ma zabieg, a ja pakuję nas i płaczę, boję się.. CHOLERNIE SIĘ BOJĘ! Boję się, że to rozbabżą, sami nie wiedzą co to jest, a jak tylko pogorszą? Co wtedy będzie? Zostanie jej taki okropny parch na twarzy?! Wiem, nie ma co się martwić, są matki, które mają gorsze problemy... Ale ja się boję.



Ps. Przepraszam, że tak bez składu.

niedziela, 4 lipca 2010

~49~

Hej Wam!

Za namową wieloletniej przyjaciółki, również matki 4miesięcznego niemowlęcia, ściągnęłam sobie książkę pt.:"Uśnij wreszcie", która miała mi pomóc w samodzielnym zasypianiu Amelki. Powiem szczerze, że po pierwszym rozdziale książka mi się znudziła. Postanowiłam, że dam małej czas, i jak sama będzie chciała usnąć, bez niezbędnego bujania, bawienia, kołysania, to wtedy spróbuję. Jednak po kilku tygodniach po ściągnięciu tej książki, czyli dzisiaj, stwierdziłam, że spróbuję ją  namówić do uśnięcia samodzielnego "po mojemu". Po cieplutkiej kąpieli, masażu i jedzonku, potuliłam, wycałowałam Amelkę no i pośpiewałam. Gdy już jej powieczki zrobiły się lekko czerwone od znużenia, położyłam ją na boczku, w łóżeczku, przytuliłam do niej pieluszkę tetrową, powtykałam w każdą "dziurę" maskotki, grzechotki itd., i na chwilę wyszłam z pokoju. Amelka nie płakała, poprzekręcała się na boczki, chwilkę później, ok 3 min po moim "wyjściu", wróciłam, usiadłam koło łóżeczka, złapałam ją za rączkę, i zaczęłam cichutko nucić kołysankę "Bajka Iskierki". Powierciła się troszeczkę, i usnęła snem twardym jak kamień! Jestem pod wrażeniem! Jestem bardzo dumna z mojej księżniczki! 

~:~

Teraz troszkę z innej beczki. Jak wiecie, we wtorek jadę z Amelką do szpitala, na oczyszczenie tek ogromnej krosty na policzku. Jednakże Amelka jest przeziębiona. Ciągle wodnisto kicha! Pluję sobie w brodę, bo ją pewnie zaraziłam. W piątek mnie złapało, ale na szczęście już mi przeszło. Dałam Amelce Pulneo, i zapsikałam nosek Nasivin soft i wysmarowałam ją maścią majerankową, oraz podałam paracetamol w czopku, bo wydawało mi się, że ma gorączkę. Mam nadzieję, że przejdzie, bo znowu jak mam czekać kilka tygodni na kolejny termin, to aż krew mnie zalewa. Aha, zapomniałam dodać, że takie same zalecenia, co do leczenia miałam 3 tygodnie temu, kiedy Amelka była również przeziębiona. Jutro idę do pani doktor, niech zbada malutką, i mi powie, czy mogę jechać na ten zabieg czy nie. Z tego co wiem, jak będzie miała tylko katar, to mogę, ale wolę porady specjalisty, niż żebym musiała, ze szpitala wracać!


Pozdrawiam!

~49~

Hej Wam!

Za namową wieloletniej przyjaciółki, również matki 4miesięcznego niemowlęcia, ściągnęłam sobie książkę pt.:"Uśnij wreszcie", która miała mi pomóc w samodzielnym zasypianiu Amelki. Powiem szczerze, że po pierwszym rozdziale książka mi się znudziła. Postanowiłam, że dam małej czas, i jak sama będzie chciała usnąć, bez niezbędnego bujania, bawienia, kołysania, to wtedy spróbuję. Jednak po kilku tygodniach po ściągnięciu tej książki, czyli dzisiaj, stwierdziłam, że spróbuję ją  namówić do uśnięcia samodzielnego "po mojemu". Po cieplutkiej kąpieli, masażu i jedzonku, potuliłam, wycałowałam Amelkę no i pośpiewałam. Gdy już jej powieczki zrobiły się lekko czerwone od znużenia, położyłam ją na boczku, w łóżeczku, przytuliłam do niej pieluszkę tetrową, powtykałam w każdą "dziurę" maskotki, grzechotki itd., i na chwilę wyszłam z pokoju. Amelka nie płakała, poprzekręcała się na boczki, chwilkę później, ok 3 min po moim "wyjściu", wróciłam, usiadłam koło łóżeczka, złapałam ją za rączkę, i zaczęłam cichutko nucić kołysankę "Bajka Iskierki". Powierciła się troszeczkę, i usnęła snem twardym jak kamień! Jestem pod wrażeniem! Jestem bardzo dumna z mojej księżniczki! 

~:~

Teraz troszkę z innej beczki. Jak wiecie, we wtorek jadę z Amelką do szpitala, na oczyszczenie tek ogromnej krosty na policzku. Jednakże Amelka jest przeziębiona. Ciągle wodnisto kicha! Pluję sobie w brodę, bo ją pewnie zaraziłam. W piątek mnie złapało, ale na szczęście już mi przeszło. Dałam Amelce Pulneo, i zapsikałam nosek Nasivin soft i wysmarowałam ją maścią majerankową, oraz podałam paracetamol w czopku, bo wydawało mi się, że ma gorączkę. Mam nadzieję, że przejdzie, bo znowu jak mam czekać kilka tygodni na kolejny termin, to aż krew mnie zalewa. Aha, zapomniałam dodać, że takie same zalecenia, co do leczenia miałam 3 tygodnie temu, kiedy Amelka była również przeziębiona. Jutro idę do pani doktor, niech zbada malutką, i mi powie, czy mogę jechać na ten zabieg czy nie. Z tego co wiem, jak będzie miała tylko katar, to mogę, ale wolę porady specjalisty, niż żebym musiała, ze szpitala wracać!


Pozdrawiam!

~49~

Hej Wam!

Za namową wieloletniej przyjaciółki, również matki 4miesięcznego niemowlęcia, ściągnęłam sobie książkę pt.:"Uśnij wreszcie", która miała mi pomóc w samodzielnym zasypianiu Amelki. Powiem szczerze, że po pierwszym rozdziale książka mi się znudziła. Postanowiłam, że dam małej czas, i jak sama będzie chciała usnąć, bez niezbędnego bujania, bawienia, kołysania, to wtedy spróbuję. Jednak po kilku tygodniach po ściągnięciu tej książki, czyli dzisiaj, stwierdziłam, że spróbuję ją  namówić do uśnięcia samodzielnego "po mojemu". Po cieplutkiej kąpieli, masażu i jedzonku, potuliłam, wycałowałam Amelkę no i pośpiewałam. Gdy już jej powieczki zrobiły się lekko czerwone od znużenia, położyłam ją na boczku, w łóżeczku, przytuliłam do niej pieluszkę tetrową, powtykałam w każdą "dziurę" maskotki, grzechotki itd., i na chwilę wyszłam z pokoju. Amelka nie płakała, poprzekręcała się na boczki, chwilkę później, ok 3 min po moim "wyjściu", wróciłam, usiadłam koło łóżeczka, złapałam ją za rączkę, i zaczęłam cichutko nucić kołysankę "Bajka Iskierki". Powierciła się troszeczkę, i usnęła snem twardym jak kamień! Jestem pod wrażeniem! Jestem bardzo dumna z mojej księżniczki! 

~:~

Teraz troszkę z innej beczki. Jak wiecie, we wtorek jadę z Amelką do szpitala, na oczyszczenie tek ogromnej krosty na policzku. Jednakże Amelka jest przeziębiona. Ciągle wodnisto kicha! Pluję sobie w brodę, bo ją pewnie zaraziłam. W piątek mnie złapało, ale na szczęście już mi przeszło. Dałam Amelce Pulneo, i zapsikałam nosek Nasivin soft i wysmarowałam ją maścią majerankową, oraz podałam paracetamol w czopku, bo wydawało mi się, że ma gorączkę. Mam nadzieję, że przejdzie, bo znowu jak mam czekać kilka tygodni na kolejny termin, to aż krew mnie zalewa. Aha, zapomniałam dodać, że takie same zalecenia, co do leczenia miałam 3 tygodnie temu, kiedy Amelka była również przeziębiona. Jutro idę do pani doktor, niech zbada malutką, i mi powie, czy mogę jechać na ten zabieg czy nie. Z tego co wiem, jak będzie miała tylko katar, to mogę, ale wolę porady specjalisty, niż żebym musiała, ze szpitala wracać!


Pozdrawiam!

środa, 30 czerwca 2010

~48~

Witam w ten piękny poranek!

Dzisiaj cała nocka przespana, Amelka obudziła mamę o 7.00! Byłyśmy wczoraj na kontroli w poradni preluksacyjnej no i wszystko ok! Teraz najgorsze co nas czeka, to pobyt w szpitalu. Ale jak to odbębnimy teraz, to później nie będzie kłopotów. Coraz to nowe dźwięki wydajemy z gardełka, ząbków nie widać, i może nawet lepiej, że się teraz nie pokazują. Wczoraj mamusia kupiła małej soczek o nowym smaku, jabłko z winogronem i miętą. Na początku dzidzia się zdziwiła, bo kwaśne, ale później się tak dossała, że butelki nie chciała oddać! heh. Dzisiaj może wyjdziemy trochę pod blok posiedzieć w cieniu, bo jest za gorąco na spacerki! Muszę jeszcze z przychodni odebrać receptę na mleko.


Ooo, muszę już zmykać bo mała daje o sobie znać!


Pamiętajcie o głosach!


Pozdrawiam i całuję!


PS. Jutro Amelka skończy 20 tygodni!!!

niedziela, 27 czerwca 2010

~47~

Hej! 

Kilka dni temu dodałam zdjęcie Amelki na www.bobovita.com.pl/..

Proszę o głosy! http://www.bobovita.com.pl/galeria/51026

Liczę na Was!!!!!

sobota, 26 czerwca 2010

~46~

Jak chyba wiecie, nie pamiętam, czy Wam już pisałam czy nie, Amelka od 2 dni przewraca się z brzuszka na plecki i odwrotnie. Od kilku tygodni podkreślam trafiała grzechotkami do buzi, by je pogryźć, ale dzisiaj nie umiała trafić! Nie wiem czy to z lenistwa, bo jej się nie chciało, czy naprawdę zapomniała jak się to robi? Jak myślicie? Małej jest ciężko jeść z łyżeczki, nie otwiera buzi, ani nic, tylko krzyczy... A przecież karmię już ją łyżeczką od 11 kwietnia! Póki co dostawiam jej łyżeczkę do ust, i ona wciąga usteczkami to co jest na łyżeczce. Nie wiem co się dzieje! 6 lipca jedziemy do szpitala na wycięcie tej narośli, nareszcie! No i Amelka jest bardzo ciekawa świata! Jak tylko stanę z nią koło okna, to cała szyba jest upaćkana, bo maleńka musi sobie podotykać, pokopać..  i w ogóle. Jest taka kochana!

czwartek, 24 czerwca 2010

~45~

Nie do wiary! Amelia przespała dzisiaj całą noc! Od 19 do 8.30! Zawsze się budziła o 5-6, a tu taki szok! Wczoraj była cały dzień marudna, pospała może 3-4 razy po 30 minut, sprawdziłam dziąsełka, i tylko kilka białych kropek, myślałam, że to ząbki, a ona się przestawiła ze spaniem... I bardzo dobrze, przynajmniej się dzisiaj wyspałam... Najedzona i przebrana śpi dalej. Mam nadzieję, że już tak cały czas będzie.

Wczoraj byłyśmy w szpitalu umówić się z lekarzem na oczyszczenie tej narośli na policzku, i termin mamy na 6 lipca. Nikt nie wie dokładnie co to jest. Oby tylko tego nie pogorszyli! 

Coraz bardziej Mała lubi leżeć na brzuszku. Może ćwiczyć przewracanie :) Wczoraj próbowała się przewrócić z plecków na brzuszek.. Póki co kombinujemy jak się da, ale rączki przeszkadzają :) Odpycha się od byle czego, a jak wczoraj zauważyła swoje odbicie w lustrze, to aż skakała z radości, nawet rozmawiała z odbiciem. Chyba myślała, że to jakiś dzidziuś tam jest.. 

Jest coraz zabawniej!

poniedziałek, 14 czerwca 2010

~44~

05.01.10

Wizyta u ginekologa. Szyjka długa zamknięta, badanie moczu i morfologia.

13.01.10

Wizyta u ginekologa, odbiór wyników. Białko w moczu - 1499mg/dl, wizyta odwołana, lekarza wyrzucili z przychodni. Dzwonię do niego, mówię : "Białkomocz, co dalej?", a on : "Moi pacjenci nie są moją własnością". Podeszła położna, zabrała wyniki.
Noc. Bóle brzucha... stres... opuchlizna... wysokie ciśnienie.

14.01.10

33 tydzień ciąży. Rano. Jadę do szpitala, Tysiąclecie. IP. Wchodzę do pokoju, mówię : "Mam białkomocz, badania zabrała mi położna z przychodni, nogi mam jak bańki, i strasznie mnie głowa boli... Chyba od ciśnienia", podłączyła mnie do ktg... Zero skurczy, sprawdziła ciśnienie 150/100. Mówi : "Niech pani chwileczkę poczeka, idę po lekarza". Wraca po kilku minutach z lekarzem, zbadał mnie, ale wszystko ok. Mówi : "Ma pani gestozę.. Przykro mi, ale nie mamy miejsca, na patologii. Musi Pani jechać na Parkitkę." Myślę Parkitka, tylko nie to!!!. Pojechałam. Na IP mnie wyśmiali, "Mówi, Pani, że ma gestozę, to gdzie badania?". Przyjęli mnie na oddział, zbadali mocz. 1899mg/dl. "Niedowiary!" - mówią położne - "Dzwonimy po ordynatora". Ordynator przyjechał, zarządził dobową zbiórkę moczu. Białko zaczęło spadać. "Czekamy do 37 tc".

11.02.10

Po równych 4 tygodniach leżenia, wybił 37 tydzień ciąży. 9.00. Obchód. "Rodzimy" - słyszę od ordynatora. "Wreszcie zobaczy Pani swoje maleństwo" - mówi do mnie - "Będzie kroplóweczka". Ja mówię : "Panie doktorze, ja mam wskazanie do cesarskiego cięcia, jestem po odwarstwieniu siatkówki, proszę tu mam kartkę". "To nie wskazanie, tylko prośba Pani doktor, ale wezmę je pod uwagę". I koniec. Tyle powiedział. Zaraz przyszła położna, podłączyła mnie pod kroplówkę i mówi : "Musi pani trochę poczekać, w nocy mieliśmy 34 porody, w tym kilka na raz, lekarze nie mogli zejść po wczorajszych dyżurach, jak się zwolni sala, to Pani pojedzie". Chwilę później przyszła mnie ogolić, czego nie musiała robić, podłączyła mi drugą kroplówkę. Ł zdążył przyjechać. Godzina 12.00. Przychodzi położna, i przesiadka na wózek. Jedziemy na porodówkę. Ł cieszy się, ja zaś myślę : "Głupia, chcę urodzić naturalnie! Po co mu dawałam to wskazanie. Jaka to była by przyjemność dla Ł, gdyby mógł rodzić razem ze mną!".

Na sali przesiadłam się na łóżko. Cała się trzęsłam ze szczęścia, że niedługo zobaczę to maleństwo. Anestezjolog zaaplikował mi znieczulenie podpajęczynkówkowe, pyta się jak się czuję i chcę bym opowiedziała mu o dziecku. Zaczęłam gadać jak najęta, że to dziewczynka, że na imię ma Amelia, że chcę ją mieć przy sobie, wołałam Łukasza, ale mówili mi, że nie może wejść. Zanim zeszli się lekarze wybiła 12.23. Położyli mnie, posmarowali i cięcie. "Czujesz coś?" - pyta Anestezjolog. Mówię, że nie. Otworzyłam oczy i patrzę na ogromną lampę przede mną. "Coś pozieleniałaś" - anestezjolog - "Nie podglądaj, jak nie chcesz". A ja mu na to : " Ja chcę to widzieć... Tak bardzo chcę mieć już ją przy sobie". Patrzę nadal uparcie w lampę. Widzę jak tną, i nagle czerwona maź wypływa ze mnie.. Przecinają coś jeszcze, odbija się wszystko co tam, za parawanem się dzieje. Wytężam wzrok, widzę w tych czerwonawo-białych płynach zarys malutkiej skulonej sylwetki mojego cudeńka. I słychać miałeczenie jak u kota. Pytam : "To ona? To ona tak płacze?". Ktoś odpowiada: "Tak, to ona, To twoje maleństwo!". Lekarze między sobą "Wyciągnij je" - "Nie Ty to zrób" - "Nie Ty". I wyciągnęli. Poczułam się tak jakby ktoś odkurzaczem wysysał ze mnie wnętrzności. Nagle słyszę : "Glukoza!" - "Dajcie tą cholerną glukozę!!". "Miau miau miau" - krzyczy moje dziecko. Podchodzi do mnie położna i mówi : " To Amelia, piękna jest i piękne imię". I zaraz mi ją podali. Pachnie przecudnie, i naprawdę jest piękna! Kiedy tak trzymałam ją w swoich objęciach, nie zauważyłam, gdy mnie szyli. Gdy było już po wszystkim czekam na porodówce godzinę podpięta do jakiś dziwnych urządzeń z maleńką przy sobie. Mówię do niej jaka jest piękna, jak bardzo ją kocham.. I odwieźli mnie na salę gdzie Ł wita się z naszym maleństwem i tak od tamtej pory cieszymy się sobą na wzajem. Razem we troje.


Godzina 12:28. Amelia Paulina. 2750g. 51cm. Moje maleństwo, a takie ogromne szczęście daje.
"Kiedy kobieta rodzi pierwsze dziecko, bezpowrotnie traci swoje dotychczasowe życie - zyskując nowe, które w magiczny sposób dane jest jej w darze"
Dziękuję Ci Łukasz, za to, że darowałeś mi oto maleństwo, ot tak, jak gdyby było nam przeznaczone.

piątek, 14 maja 2010

~43~

Witam! Dawno nas nie było, ale to tylko dlatego, że miałyśmy problemy z uszami.. Tydzień przed Wielkanocą trafiłyśmy do szpitala, na zapalenie prawego ucha... Leżałyśmy tydzień. Po powrocie do domku, malutka dostała kolki.. Codziennie... Niestety gdy kolka przeszła nam 2 tygodnie temu okazało się, że... Amelka ma zapalenie lewego ucha!!!!! Leczymy je w domku lekarstwami... Niestety przez te przykre przeżycia nie miałam czasu ani nawet ochoty pisac... We wtorek Amelka skończyła 3 miesiące.. Dodałabym zdjęcie mojej małej "terrorystki", ale niestety nie piszę od siebie, a nie mam żadnych zdjec na komie.. 


Odezwiemy się niedługo!


Pozdrawiam!!!

poniedziałek, 15 marca 2010

~42~

Witam! Długo nie pisałam.. jakoś czasu nie było... Jak mała w ogóle nie marudziła, to ostatnie kilka dni są okropne... Na pewno nie mamy problemu z kolkami... brzuszek mamy mięciutki, więc chyba nie to... Mnie się wydaje, że mała ma problemy z zaśnięciem.. Dokarmiam ją mlekiem NAN 1, ładną kupkę robi... Na spacerki coraz częściej chodzimy, bardzo je lubimy ;P. Amelcia nam rośnie jak na drożdżach coraz większa  jest, pulchniutka.. No i bardzo silna!! Główkę potrafi trzymać w górze ok 1 minuty!!! Znalazłam bardzo fajny i ciekawy sposób na usypianie... - fotelik samochodowy, pobujać troszkę i maleństwo śpi ;P. Okazało się, że mamy trądzik niemowlęcy, mamy maść, którą smarujemy.. Jutro wizyta u dermatologa i zobaczymy czy wysusza się ta brzydka krostka.. Jak tak to bardzo fajnie! A to jest Nasza Amelcia, przed tv ;P Bardzo zainteresowały ją odgłosy z telewizora.. :)

  

~42~

Witam! Długo nie pisałam.. jakoś czasu nie było... Jak mała w ogóle nie marudziła, to ostatnie kilka dni są okropne... Na pewno nie mamy problemu z kolkami... brzuszek mamy mięciutki, więc chyba nie to... Mnie się wydaje, że mała ma problemy z zaśnięciem.. Dokarmiam ją mlekiem NAN 1, ładną kupkę robi... Na spacerki coraz częściej chodzimy, bardzo je lubimy ;P. Amelcia nam rośnie jak na drożdżach coraz większa  jest, pulchniutka.. No i bardzo silna!! Główkę potrafi trzymać w górze ok 1 minuty!!! Znalazłam bardzo fajny i ciekawy sposób na usypianie... - fotelik samochodowy, pobujać troszkę i maleństwo śpi ;P. Okazało się, że mamy trądzik niemowlęcy, mamy maść, którą smarujemy.. Jutro wizyta u dermatologa i zobaczymy czy wysusza się ta brzydka krostka.. Jak tak to bardzo fajnie! A to jest Nasza Amelcia, przed tv ;P Bardzo zainteresowały ją odgłosy z telewizora.. :)

  

czwartek, 4 marca 2010

~41~

Witam! Dzisiaj moja mała Amelcia kończy 3 tygodnie! Ale ten czas leci! ;-) Była dzisiaj u nas po raz drugi położna, zaprosiła nas na jutro na wizytę pierwszą, a poza tym odpadł dzisiaj nam PĘPUSZEK!!!! :-D Jesteśmy bardzo szczęśliwi, bo już nam nie będzie przeszkadzał i Amelki nie gniótł, bo niestety wypisali nas z klamrami na pępuszku... No, a poza tym byłyśmy dzisiaj na ponad godzinnym spacerku, mamusia nie miała z kim zostawić kruszynki, to musiała z mamusią wędrować ok 1,5 km na zakupy, bo niestety u nas na osiedlu do każdego sklepu jest wejście po schodach :-/. Małej się bardzo podobało, w ogóle nie płakała, tylko leżała  i obserwowała wszystko, a jak wróciłyśmy do domu o 14, to Amelka spała do 20! W zeszłym tygodniu dzidzia dostała już swoją pierwszą paczkę, z nad morza! Od cioci, a w paczce komplecik welurowy koloru żółtego, śpiochy, kaftanik i buciki i do tego album pt. : "Mój Pierwszy Album" gdzie wszystko się wpisuje co i jak, wkleja się zdjęcia,  i w ogóle bardzo fajna pamiątka z tego będzie.. Aha, no i od wczoraj tatuś chodzi do pracy, po 12h :-( Ale dajemy sobie radę...


Pozdrawiam!

piątek, 26 lutego 2010

~40~

Mała Amelia jest już z nami 15 dni! Tak ten czas szybko nam leci, że nawet nie zauważyliśmy jak malutka nam urosła! Wczoraj próbowałam założyć jej śpioszki i kaftanik, które miała założone zaraz po porodzie, a tu rękawki prawie do łokcia, a śpioszki na cycusiach się zatrzymują :-) Rośniemy!!!
Kikut nam jeszcze nie odpadł, nie wiem kiedy zamierza, ale jest już denerwujący :-/ Tatuś dzisiaj dał mamie pospać, i wykonał poranną toaletę u Amelki, mamusia się obudziła, a mała spała w łóżeczku, przebrana, oczka przemyte, kropelki dane, normalnie ten tatuś nas zaskakuje coraz bardziej! Nawet dupcię małej wysmarował! Dzisiaj zapowiada się ładna pogoda, to po obiedzie bierzemy wózek i idziemy na spacer! Ostatnio jak byliśmy na spacerku w koło bloku, to maleńkiej się spodobało! Obserwowała wszystko dookoła, nawet wiatr który przez przypadek dmuchnął nam w oczy nie zraził Amelki!

A to fotka z wczoraj, jak malutka spała ;-)
  

piątek, 19 lutego 2010

~39~

czwartek, 18 lutego 2010

~38~

Hejka! Amelia już jest z nami równy tydzień :-) Powoli się docieramy, malutka jest spokojna jak nie wiem. Prawie cały czas śpi, budzi się tylko na cycucha i na zmianę pieluszki :-) Oby już tak pozostało, heh. Noce ładnie przesypia, budzi się tylko 2 razy :-O. Powinnam ją budzić co najwięcej 3 h na karmienie, ale kiedy ją budzę ona nie chcę. Kiedy jest głodna to sama się budzi, więc mamy tylko 2 pobudki. Jestem wypoczęta, a każdy się dziwi, bo kojarzy sobie noworodka z nieprzespanymi nocami, podpuchniętymi oczami u matki, i w ogóle, a ja, wypoczęta, zero worów pod oczami, normalnie cud! hehe. M załatwił sobie opiekę na mnie 2 tyg, bo jestem po cc, myślałam, że będzie gorzej, ale podobno jak to mój M mówi, skaczę jak młoda sarenka :-P, nawet nauczyłam się zastrzyki sama sobie robić! hehe. Później jak malutka się obudzi, to zrobię jej sesję zdjęciową, i wrzucę fotki :-)

wtorek, 16 lutego 2010

~37~

Tak, tak... URODZIŁAM! Dnia 11 lutego o 12.27 poprzez cesarskie cięcie w 37 tygodniu ciąży urodziłam Amelię Paulinę. Ważyła 2750g i mierzyła 51cm. Dzisiaj dopiero wróciłyśmy do domu :-)

A o to my :-)

  

piątek, 29 stycznia 2010

~36~

Hej! Nadal leżymy w szpitalu, Pan Ordynator zapowiedział Nam, że jeżeli białko w moczu nie cofnie się w ciągu przyszłych 2 tygodni, to rodzimy, a jeżeli się cofnie to będzie dobrze, i nie będziemy przyspieszać porodu! No, a na dodatek, wg Pana Ordynatora jestem w 35 tygodniu i 1 dniu, nie wiem jak on to liczył, ale się upiera, że tak jest. W sumie nie robi mi to żadnej różnicy, ale te 4 dni są. Dzidzia w zeszłą niedziele na usg ważyła 2200g a już w środę ważyła 2500g! Rośnie jak na drożdżach, i jestem z niej bardzo dumna! Kopie cały czas, stópki wpycha mi pod żebra, strasznie dokucza mamusi. Ale najważniejsze, że z nią wszystko w jak najlepszym porządku. Ja kończę, bo zaraz mam ktg. Trzymajcie się!!!!

PS. Dzięki za miłe słowa!!!

czwartek, 21 stycznia 2010

~35~

Witam!!! Otóż 14.01.10 trafiłam do szpitala z białkomoczem! Leżę do porodu. W moim moczu pojawiło się 1899mg/dl białka. Ordynator stwierdził, że leżę do porodu, który i tak będzie przedwczesny. Miałam 3 DZM, w których pojawiło się gigantyczne białko, teraz dzidzia jest pod stałą opieką lekarzy, co 2 dni mamy stan płodu, jeżeli coś się będzie dziać, to szybka CC. Nie ma nawet mowy, o przepustce! 3majcie kciuki, by wszystko było ok, a ja się odezwę niebawem! Pozdrawiam!!

sobota, 9 stycznia 2010

~34~

Chciałabym się  Wam pochwalić moim szczęściem i zdjęciami z wesela, no i oczywiście moim ogromniastym brzuszkiem! heh. A więc :



  

"Zdjęcia z najpiękniejszego dnia w moim życiu"

  

  

"33 tydzień ciąży"

  

  

Dzisiaj Nasza mała córcia pokazała Nam, że bardzo lubi muzykę. Kiedy rano włączyłam Vivę, Amelka tańcowała w brzuszku. Ma kilka swoich ulubionych piosenek. Najbardziej jej się podoba Britney Spears - 3. Nie wiem co takiego jest  w tej piosence, ale maleńka jak ją słyszy, to potrafi kopać mnie w rytm przez całą piosenkę! A jak się przełączy czy ściszy głos, to w ogóle na nic nie reaguje. I za każdym razem, co leci ta piosenka podgłaszam na full'a, a maleńka się cieszy. Rośnie nam mała fanka Brit. Heh. 

~33~

Tak, tak. Ostatnio Amelka nieźle nas wszystkich wystraszyła. Wczoraj cały dzień na nogach. Musiałam jechać do Katowic do kliniki okulistycznej po zaświadczenie o cesarskie cięcie. Nastałam się w kolejkach jak nie wiem! Mimo, że w ciąży, to ludzie są tak okrutni, że nawet nie chcieli mnie przepuścić. Na karcie miła pani z rejestracji nakleiła mi naklejkę "Ciąża", a żaden lekarz się nie zainteresował, i nie wyczytał mnie jako pierwszej. Po długim czekaniu na przyjęcie przez pielęgniarkę i zwykłe zbadanie oczu, zdenerwowałam się i weszłam bez kolejki, mówiąc, że jestem w ciąży, i źle się czuję. Naprawdę już źle się czułam. Strasznie bolał mnie brzuch, twardniał i ciągnął ku ziemi. No i w tedy jak grom z jasnego nieba przyjęła mnie od razu. Do okulisty też musiałam się wepchnąć siłą, że tak powiem, ale mniejsza z tym. Po 5-ciu godzinach w klinice z zaświadczeniem w ręku jechaliśmy do domu. Jechaliśmy, bo był ze mną Ł i mój tata. Stanęliśmy na stacji benzynowej, bym mogła się załatwić, a tam zauważyłam, że zamiast moczu, to leci mi krew! Wystraszona, patrzę na majtki, ale na majtkach, ani śladu jakiejkolwiek wydzieliny.. O co chodzi? - myślałam. Wystraszona dzwonie do mojego ginekologa, i mówię mu, jak mnie brzuch boli, i o dziwnych siuśkach. A lekarz do mnie "No to chyba będziemy rodzić". Pojechaliśmy czym prędzej do mojego lekarza do szpitala. Narobiłam szumu jak nie wiem, w końcu to dopiero 7-my miesiąc. Nie zamierzałam jeszcze rodzić. Jakieś dziwne paski umieszczono mi na brzuchu, kazano leżeć na lewym boku i za każdym poruszeniem się dziecka wciskać czerwony guzik.. Nie wiem o co chodziło, ale jak lekarz spojrzał na to po 15-stu minutach powiedział "Skurczy nie ma to nie wywołujemy". Ja oczy jak 5 złotych, pytam się "O co chodzi?", a on "Jeszcze nie rodzisz". Ucieszyłam się jak nie wiem. Zbadał mi całe podwozie, no i jak się okazało wszystko jest w porządku. Na bóle dostałam no-spę, i mam dodatkowo furaginum brać. Niby z przemęczenia to wszystko. Mam leżeć w łóżku i się nie przemęczać. Na dodatek jutro mam wizytę. Zobaczymy co i jak ;-)

PS. Przepraszam, że nie odwiedzam Was, ale za 2 tygodnie mam ślub, i te wszystkie przygotowania, przymiarki, wszystko daje mi w kość. Mam nadzieję, że po świętach i po ślubie będę bardziej aktywna internetowo.

Pozdrawiam!