środa, 14 lipca 2010

~52~

Hej!


Miałam napisać, co i jak po zabiegu, ale nie miałam czasu, dzisiaj znalazłam chwilkę to poklikam ;)


Na 8.30 we wtorek zajechaliśmy do szpitala, chwilkę potrwało, zanim dostaliśmy się na oddział. Amelka była cały czas niespokojna, bo głodna. O 10 przyszła po nią pielęgniarka na zabieg. Amelkę przyprowadzili jakieś pół godziny później, nie pamiętam, byłam zbyt przejęta. No cóż, nie powiem, bardzo ładnie ją zszyli. Całkowicie to wycięli, ma małe rozcięcie wzdłuż policzka, ok 2cm. Niestety musiałam się prosić pół godziny o środek przeciwbólowy, bo jak się obudziła to strasznie płakała. No i następne 2 godziny prosiłam się o kroplówkę z glukozą, co niestety panie pielęgniarki w ogóle się nie przejęły, że dziecko z głodu niemalże krzyczy.. Ciągle mnie odsyłały, i mówiły, że zaraz przyniosą. Na moje nieszczęście nie było ani jednego lekarza na oddziale, wszyscy na bloku operacyjnym. Ale gdy jakiś wyszedł złapałam go i powiedziałam mu co i jak, nie zdążyłam dojść na salę, a już kroplówka do dziecka biegła. Wypuścili nas o 17 do domku, a w domku spokój jak nie wiem :)


W poniedziałek miała mała ściągane szwy, i ani razu nie zapłakała! Zuch dZiewczyna..


Pozdrawiam!

0 komentarze:

Prześlij komentarz