wtorek, 17 listopada 2009

~24~

 Dzisiaj jak zwykle, po obiadku, i gdy mój Ł wyszedł do pracy, położyłam się do łożeczka, włączyłam CN i oglądałam bajeczki, hehe. No i mi się troszku przysnęło..
Odwiedził mnie mój młodszy, o 6 lat brat, Michał. Chciał, żebym mu pomogła nauczyć się cyfr niemieckich, od 1 do 10. Ja, jako, że jestem dobra z niemieckiego, to cała rodzina, mimo, że mój ojciec jest Niemcem, ale się tego wyrzeka, zwraca się do mnie, jeżeli chodzi o ten język. (Mój tata mimo, że umie niemiecki, to nic nie powie w tym języku). A, że ja jestem samoukiem, to sama się wprawiłam. Tak samo się nauczyłam grać na gitarze xD. No, wróćmy do Michała. Siedziałam z  nim ponad godzinę nad dziesięcioma cyframi, i próbowałam mu pomóc  się nauczyć, ale ten, ma umysł zamknięty jeśli chodzi o dykcję w niemieckim. Mówię mu twardo.. A ten mi angielszczyzną zajeżdża. I eins, zwei, drei, vier, fuenf, sechs, sieben, acht, neun, zehn musiałam mu wypisać dużymi literami na kartce, a w nawiasach obok jak się wymawia, bo nie wiem skąd, ale przy zwei i drei zawinęło mu się 'n' i zamiast zwei i drei było zwajn i drajn.. haha, śmiechu było co nie miara, i nerwów. Aż mnie gardło bolało. W końcu jak mu napisałam na kartce dokładnie, to usiadł w spokoju i czytał do póki się nie nauczył, a ja w tym czasie rozwiązywałam mu ćwiczenia, które miał zadane, przez ostatnie dwa tygodnie, he he, nie powiem, bo robię to za każdym razem, a później mu rozpisuje jak dokładnie się to robi. Mój brat jest wzrokowcem, więc musi wszystko widzieć, bo jak mu się ustnie wytłumaczy, to lipa. Aha, ostatnio mu zrobiłam moim pismem 20 stron ćwiczeń, a jego nauczycielka się w ogóle nie skapnęła, że to nie jego pismo, i dostał 5. Tak mi dziękował, że zabrał mnie na lody xP.
W sobotę byłam z rodzicami i bratem na mszy na Jasnej Górze z okazji ich 20-stej rocznicy ślubu. Nie dość, że ksiądz się pomotał, i źle przeczytał Nasze nazwisko, to połowa zaproszonych ludzi, nie wiedziała o kogo chodzi.. he, he. Później poszliśmy do Connsonni na desery lodowe. Pośmialiśmy się, pogadaliśmy. Zauważyłam, że mój tata już bardziej zaakceptował, że jestem kobietą w ciąży, a nie jego małą córeczką, oczkiem w głowie.
Na jutro mam badania. Muszę wstać o 7.oo rano.. Jak ja tego nie lubię.. No i będę piła tą ohydną glukozę.. feeeeee.
Brzuś mi coś ostatnio dziwnie twardnieje. No i Amelka jest mało aktywna w ciągu dnia. Mam nadzieje, że w nocy gdy śpię baraszkuje, ale mam co do tego pewne obawy, dziwne myśli chodzą mi po głowie. Boję się teraz wszystkiego, po ostatniej stracie znajomej forumowiczki na babyboom.. Straciła swoje maleństwo w 23 tygodniu i 4 dniu. Współczuję jej bardzo, i od tej pory będę pilnować bóli nie bóli, i nie będę lekceważyć niczego.
Znalazłam baterie do aparatu, i tak myślę, że po odprężającej kąpieli, która za chwilę się odbędzie, po robie sobie ładne zdjęcia :)

No i oczywiście wrzucę je do albumu!

pa ;**

0 komentarze:

Prześlij komentarz